Uczuleni możemy być już praktycznie na wszystko. Na to co nas otacza, co jemy, co osadza się na naszej skórze. Nie można się ustrzec przed alergią, nie można jej zapobiec, a na dolegliwości niektórzy alergicy mogą być narażeni przez cały rok. Co to jest w właściwie alergia? Skąd się bierze? I jakie są metody leczenia?
– Kiedyś typowym alergikiem był jedynak, z dobrze usytuowanej rodziny, w czystym mieszkaniu, który nie spędzał czasu z innymi dziećmi na dworze – opowiada prof. Maciej Chałubiński, Kierownik Kliniki Immunologii i Alergii w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Teraz, bez względu na to czy na wsi czy w mieście, uczuleni możemy być już praktycznie na wszystko. – Na to co nas otacza, co jemy, co osadza się na naszej skórze – wylicza alergolog.
Nie można się ustrzec przed alergią, nie ma metod, którymi można by jej zapobiec. – Karmienie piersią zmniejsza ryzyko alergii, ale jej nie wyklucza – mówi prof. Joanna Jerzyńska z Kliniki Interny Dziecięcej i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Alergicy tak naprawdę na dolegliwości mogą być narażeni przez cały rok. Od końca stycznia do marca pyli olcha i leszczyna, w kwietniu i na początku maju brzoza, w maju aż do połowy lipca trawy i zboża, w lipcu i sierpniu chwasty. Przez cały rok towarzyszą nam alergeny roztoczy kurzu domowego i pleśni, a jeśli mamy styczność ze zwierzętami (głównie z kotem) i uczulenie na nie, to objawy również występują cały rok.
Co to jest właściwie alergia? Jak tłumaczy prof. Chałubiński, to rodzaj nadwrażliwości organizmu, nadmierna reakcja układu odpornościowego na dany alergen. – Najczęściej jest to białko z naszego otoczenia, które z założenia nie jest dla nas niebezpieczne ani szkodliwe, ale z jakichś powodów coś się przełącza w naszym organizmie i zaczyna on nadmiernie reagować, rozwijając przewlekły bądź ostry stan zapalny – wyjaśnia alergolog.
Dlaczego coś przełącza się w organizmie, tego dokładnie nie wiadomo. Powody alergii są na pewno dwa: geny i to co uszkadza nam drogi oddechowe, czyli zanieczyszczenie środowiska.
Alergia u dzieci
Obecnie, jak wylicza prof. Jerzyńska, prawie 30 proc. dzieci jest alergikami. – Pierwsze pytanie, jakie zadajemy, gdy przychodzą rodzice z dzieckiem, to czy któreś z nich – mama czy tata – mają alergię na pyłki albo na kurz. Jeśli oboje mają, to prawdopodobieństwo alergii u dziecka jest dwukrotnie większe – tłumaczy ekspertka.
– Duża grupa niemowląt ma skazę białkową, ok. 90 proc. dzieci wyrasta z tego, ale potem część z nich do końca nie toleruje białka mleka krowiego. Są też tacy, którzy mają następnie atopowe zapalenie skóry, a potem przychodzą kolejne alergie i na końcu astma – jest to, jak opowiada prof. Chałubiński, tzw. marsz alergiczny, czyli kolejne etapy, które przybliżają do alergii.
Diagnoza u dziecka nie należy do łatwych, bo uczulenie trudno odróżnić od częstych infekcji, na które zwłaszcza przedszkolaki są mocno narażone. – Prosimy rodziców, żeby notowali, kiedy pojawiają się objawy. Jak dziecko zawsze choruje w czerwcu, to znaczy, że może być uczulone na trawy. Trzeba też zwrócić uwagę na to, czy objawy są takie same, czy się zmieniają. Np. pleśnie, kurz to alergeny całoroczne, ale zimą dają większe dolegliwości. Ważne jest również to, czy objawom towarzyszą inne, np. gdy mamy katar i gorączkę do tego ból mięśni, to jednak świadczy to o infekcji. Takie objawy trwają od kilku dni do kilku tygodni, a dolegliwości alergiczne mogą trwać kilka miesięcy – wyjaśnia prof. Jerzyńska.
Żeby zdiagnozować alergię, wykonywane są punktowe testy skórne albo oznaczane są przeciwciała w surowicy. Jest jeszcze jeden rodzaj alergii tzw. lokalny alergiczny nieżyt nosa. – Robimy wtedy testy prowokacyjne oraz oznaczamy przeciwciała w wydzielinie z nosa, inne testy takiej alergii nie wykryją – tłumaczy alergolożka.
Kot, brzoza, kurz
Silnym alergenem, jeśli chodzi o pyłki, jest brzoza. Daje najcięższe objawy, czyli świąd nosa, kichanie, katar, łzawienie oczu i nasilenie astmy oskrzelowej. – Nawet u pacjentów, którzy nie mają rozpoznanej astmy, a są uczuleni na brzozę, nadreaktywność organizmu potrafi być tak duża, że mają duszności, kaszel jak przy astmie – tłumaczy prof. Jerzyńska.
Jeszcze gorszym alergenem, pod względem objawów i leczenia, są alergeny kota. – Uczuleni na sierść psa mają głównie objawy skórne, które pojawiają się przy dłuższym przebywaniu ze zwierzęciem. Alergeny kota dają dużo poważniejsze objawy od łzawienia oczu przez suchy kaszel, duszności aż po zaburzenia oddychania – wylicza prof. Jerzyńska.
– Ryzyko objawów alergicznych w trakcie odczulania jest też dużo większe – dodaje prof. Chałubiński.
Co ważne nie ma dowodów na to, że posiadanie kota od urodzenia sprawi, że ktoś nie będzie miał uczulenia. – Rodzice, gdy przychodzą do mnie z podejrzeniem alergii u dziecka, zawsze mówią, że na kota na pewno syn czy córka nie mają alergii, bo kot jest w domu od zawsze. Nie do końca tak jest. Mam pacjentów, którzy mimo posiadania tych zwierząt od urodzenia i mimo tego, że nie mieli wcześniej objawów, nagle dostają alergii – opowiada alergolożka.
– Można mieć jednego kota i nie mieć alergii, można mieć dwa koty i dostać tej alergii – z takimi przypadkami spotkał się z kolei prof. Maciej Chałubiński.
Alergeny kota działają nawet wtedy, kiedy zwierzęcia już nie ma w naszej przestrzeni – mogą utrzymywać się aż przez rok w mieszkaniu czy na ubraniach. I wcale nie trzeba mieszkać z kotem czy iść do kogoś, kto ma kota, by mieć kaszel czy katar. Wystarczy, że np. inne dziecko w przedszkolu ma takiego zwierzaka i odwiedzi ono nas w domu.
W Polsce najczęściej występuje alergia na roztocza kurzu domowego. – Przy tym uczuleniu obraz kliniczny jest nieco inny – zaznacza prof. Jerzyńska. Charakterystycznym objawem jest tu uczucie zatkanego nosa, dzieci uczulone na kurz częściej chorują też zimą. – Nieleczona alergia przede wszystkim na kurz sprzyja powstawaniu astmy, więc musimy jak najszybciej zacząć leczenie, żeby temu zapobiec – przypomina ekspertka.
Leczenie objawów lub przyczyny
Leczenie alergii może być objawowe, czasem przyczynowe. Objawowe, czyli przyjmowanie leków przeciwhistaminowych: doustnych, donosowych, dospojówkowych, czy glikokortykosteroidów wziewnych w przypadku astmy. Wapno, które kiedyś stosowało się na różne alergie, raczej jest mitem.
– Jeśli mamy całoroczną alergię, to musimy brać leki przez cały czas, w wypadku sezonowych uczuleń, np. na pyłki drzew, bierzemy je tylko w okresie pylenia – wyjaśnia prof. Chałubiński. Od razu zaznacza jednak, że jeśli ktoś ma styczność z alergenem przez cały czas, np. z kotem i bierze leki, to objawy mogą i tak się zaostrzyć.
Zostaje wtedy leczenie przyczynowe, czyli immunoterapia, odczulanie.
– W internecie krąży wiele nieprawdziwych informacji na ten temat, przez to pacjenci czasami twierdzą, że to nie pomaga, albo że jest niebezpieczne – mówi prof. Joanna Jerzyńska i uspokaja, owszem wstrząsy po odczulaniu zdarzają się, ale naprawdę rzadko. Poza tym pacjenci po szczepieniu zostają w poradni czy w szpitalu pół godziny właśnie po to, by móc im pomóc w razie wstrząsu.
Oprócz zastrzyków coraz częściej stosuje się immunoterapię podjęzykową, czyli pacjent sam w domu podaje sobie preparat. Z jednej strony jest to wygodniejsze, bo nie trzeba jeździć do szpitala czy poradni. – Z drugiej strony musimy pamiętać o ryzyku wystąpienia reakcji alergicznej po podaniu szczepionki. Przy iniekcji mamy większą kontrolę, bo jesteśmy u lekarza – przypomina prof. Chałubiński.
Co ze skutecznością? Tu rzeczywiście jest problem, bo nie jest np. oceniana laboratoryjnie. – Mamy tylko ocenę kliniczną, czyli po odczulaniu pytamy pacjentów, jak się czują i stąd wiemy, że objawy ustąpiły i terapia przyniosła ulgę – mówi prof. Jerzyńska. Podkreśla jednak, że tylko u niewielkiego odsetka pacjentów immunoterapia nie działa.
– Nigdy nie mówię pacjentowi, że na pewno go skutecznie odczulę, ale wiem, że jak to jest młoda osoba np. z jedną alergią na trawy, to efekty będą bardzo dobre i najpewniej się odczuli. Starszy pacjent z astmą ma na to mniejsze szanse, choć w każdym wieku można zacząć odczulanie, jeśli nie ma się przeciwwskazań – wyjaśnia prof. Maciej Chałubiński.
Jedno jest pewne: dobrze jest jak najwcześniej się odczulać, bo wtedy lepiej reaguje się na terapię i zapobiega się rozwojowi większej liczby alergii. Immunoterapię mogą mieć nawet już pięciolatki.
– To jest nasza największa bolączka: dziecko, u którego wykryto alergie i lekarz, którzy mimo to nie zleca odczulania. Czasem się boi, czasami nie ma wystarczającego doświadczenia – przyznaje prof. Jerzyńska.
Immunoterapia na pyłki trwa średnio trzy lata, na jady owadów – pięć lat. – Taki czas jest potrzebny, bo musimy przestawić cały układ odpornościowy – przypomina prof. Chałubiński.
Jeśli ktoś ma stwierdzonych kilka alergii, a to coraz częstsze przypadki, to trzeba wybrać, na co go odczulać, co go najbardziej męczy. Na ile starcza taka terapia? U jednych pomoże na zawsze, u innych na kilkanaście, kilka lat, a czasem może tylko stłumić objawy. – U większości pacjentów alergia może być dobrze kontrolowana i leczona – podkreśla prof. Chałubiński.
Astma a alergia
Są pacjenci, którzy jako dzieci nie mieli alergii, a później je dostali. Są tacy, którzy byli w dzieciństwie alergikami, a potem dolegliwości minęły. – Alergia nie wybiera wieku, więc każdy może być na coś uczulony – wyjaśnia prof. Chałubiński.
Szacuje się, że 20,30 proc. dorosłych cierpi na alergiczny nieżyt nosa, astmę związaną z alergią ma ok. 6 proc. dorosłych. – Astma u dzieci w 90 proc. przypadków współistnieje z alergią. U dorosłych w grę wchodzą też inne przyczyny – tłumaczy prof. Jerzyńska.
Wiadomo jednak, że jeśli ktoś ma astmę i alergię i zaczyna odczulanie, to objawy alergii będą łagodniejsze albo nie będzie ich w ogóle. Astma też wejdzie w remisje.
Oprócz alergii wziewnych, czyli na pyłki, lekarze wyróżniają też alergie kontaktowe, np. po styczności z danym metalem i alergie pokarmowe. Te drugie to domena głównie dzieci. Leczyć tych alergii nie można, ale z nich najczęściej się wyrasta. Tylko u 1,2 proc. dorosłych występuje uczulenie na pokarmy. Najsilniejszymi alergenami jest seler, orzechy i owoce morza.
Eksperci mówią o jeszcze jednych alergiach, tzw. krzyżowych. – Jeśli jesteśmy uczuleni na brzozę i jemy jabłko, to możemy mieć reakcję alergiczną na błonie śluzowej, wargach. Chociaż te alergeny mają różne pochodzenie, to są w jakiś sposób podobne do siebie, stąd taka reakcja organizmu – wyjaśnia prof. Maciej Chałubiński. Popularnymi alergiami krzyżowymi są też np. banan lateks, kurz kraby. Niestety, ich również nie można leczyć. Lekarze są przekonani o jednym: liczba alergii będzie się zwiększać, bo z jednej strony jesteśmy narażeni na coraz większe zanieczyszczenie środowiska, a z drugiej strony wykonuje się więcej testów, więc więcej alergii się wykrywa. Ostatnie lata przyniosły jednak przełom, czyli leczenie alergii z ciężką astmą, głównie na roztocza kurzu. – Znając immunologiczne podłoże danej alergii, jesteśmy w stanie wychwycić kluczowy czynnik tego procesu i zadziałać przeciwko temu jednemu wadliwemu czynnikowi – wyjaśnia prof. Chałubiński. Jest to leczenie biologiczne w postaci podawania przeciwciał.